Wiceprzewodniczący parlamentu europejskiego, europoseł z Platformy Obywatelskiej Jacek Protasiewicz, zapowiedział że nie skorzysta z zaproszeń na mecze na Ukrainie.
Jak tłumaczył, robi tak ze względu na sytuację polityczną w tym kraju. W jego opinii, niepokojące są pewne tendencje - nie tylko więzienie i sposób traktowania byłej premier Julii Tymoszenko, ale także przygotowanie do tegorocznych wyborów parlamentarnych na Ukrainie.Wiceszef Parlamentu Europejskiego zwrócił uwagę, że Ukraina nie dotrzymała obietnic złożonych Unii Europejskiej. W ubiegłym roku jej władze zobowiązały się między innymi do zmiany kodeksu karnego, tak by usunąć kontrowersyjny artykuł, na podstawie którego aresztowano Julię Tymoszenko. Tymczasem parlament odrzucił nowelizację (fakty.interia.pl)
Przypomnijmy Jacek Protasiewicz wypowiedział się za bojkotem już 2 dni temu, na dzień przed Kaczyńskim i nikt się wówczas nie obruszył. Dopiero gdy do apeli o bojkot dołączył prezes PIS, mainstreamowe media i rządowi politycy podnieśli larum, że niby zaszkodzi to Polsce czy wpycha to Ukrainę w ramienia Rosji (zapominając że Janukowycz był i jest blisko związany z Moskwą, a zatem nikogo się wpycha, bo Ukraina już jest w ramiona rosyjskie. Nota bene Rosja negatywnie odnosi się do wezwań bojkotu Ukrainy).
DO BOJKOTU DOŁĄCZYŁO TAKŻE STOWARZYSZENIE POLSKIE EURO 2012, które zdjęło na swojej stronie informacje o meczach na Ukrainie.
